Cześć! Dziś chyba pierwszy post tyczący się bezpośrednio i wyłącznie wykonywanego przeze mnie zawodu. Rynek kosmetyczny jest dziwnym stworem, który bez przerwy ewoluuje, przybiera nowe formy, szuka nowych kierunków technologicznych, chemicznych i ... marketingowych. Osoby związane z branżą mają zatem nie lada kłopot - praca zawodowa, szkolenia, kursy, kongresy, spotkania, prezentacje - nie ma innej opcji - MUSIMY być na bieżąco! Jakie formy nauki i podnoszenia swoich kwalifikacji wybrać? Zapraszam do dalszej lektury!
Mam nadzieję, że starczy mi czasu na tego typu posty i stworzę z nich małą kosmetologiczną serię. Przed wakacjami dostałam od Was mnóstwo maili, w których pytałyście mnie o wybór kierunku studiów, szkolenia jakie warto zrobić po ich zakończeniu, książki i inne materiały, z których korzystam - jednym słowem kosmetologiczne szaleństwo... Ponieważ w minioną niedzielę odbył się II Kongres Kosmetologii Estetycznej, na pierwszy ogień wybrałam właśnie tego rodzaju imprezę.
Moim zdaniem każde wydarzenie mogące coś wnieść do Waszego naukowego dorobku jest jak najbardziej warte czasu, pieniędzy i zachodu. Część wykładowa kongresów powinna odpowiadać Waszym zainteresowaniom i kompetencjom, nie ma sensu uczestniczyć w prelekcjach, które nijak się mają do Waszego zawodu. Dlatego zawsze uważnie czytajcie programy kongresów, sprawdzajcie kim są poszczególni prelegenci - mała inwigilacja jest zawsze spoko. :-) Warto też kontaktować się bezpośrednio z osobą odpowiedzialną za rejestrację uczestników i pytać o dostępne zniżki - zwłaszcza jeśli jesteście studentami lub uczestniczyliście w podobnych imprezach tego samego organizatora. Ważną pamiątką wyniesioną z kongresu jest dyplom uczestnictwa. Upewnijcie się, że takowy papierek dostaniecie, w przyszłości z pewnością nie zaszkodzi dodatkowy wpis w CV i udokumentowanie jego prawdziwości. Pamiętajcie żeby podczas wykładów robić notatki, zapisywać kontakty, nazwiska czy nazwy firm - w końcu po tam tam jesteście. Czasami dzieje się tak, że mimo wnikliwego sprawdzenia programu, wykładowców oraz uzyskaniu satysfakcjonującej zniżki i tak natkniemy się na niewypał. Z tymi wykładami to takie trochę "na dwoje babka wróżyła", czasem tylko 3 z 15 okazują się ciekawe. Życie. Mnie w części wykładowej najbardziej razi niekompetencja (tak!) oraz brak wiedzy (tak!) prelegentów. Nie znoszę mymłonów rodem z uczelnianych auli, którzy w razie awarii prądu nie wydukają nawet słowa. Zdarza się, że dukają nawet z prezentacją (czyżby nie oni ją pisali?). Zastanawiam się po jakiego grzyba takie osoby pchają się do wystąpień publicznych, skoro nie mają ku temu żadnych predyspozycji, psując tym samym odbiór, jakby nie patrzeć, całego spotkania. Są jednak osoby inspirujące i zapadające w pamięć. Pierwszy kongres kosmetologii estetycznej jako całość nie zachęcił mnie do dalszego uczestnictwa, ale już pewne osoby tak. Jestem totalnie zauroczona osobą pani Magdaleny Komasińskiej będącej prezesem Polskiego Towarzystwa Kosmetologii Estetycznej. Kupuję tą panią w całości - jej wiedzę, styl bycia, filozofię stworzonych przez nią produktów oraz sposób funkcjonowania samego PTKE, opierający się na rzetelności i wiarygodności. Dla tej konkretnej osoby pójdę na najnudniejszy i najdłuższy kongres - inspiruje, zachwyca i zaraża miłością do tego zawodu. Pozdrawiam!
Z czym jeszcze należy się zmierzyć na branżowych imprezach naukowych? Z koszmarnym PR-em. Fakt faktem - imprezy naszego kosmetycznego światka w dużej mierze skupiają się na nachalnym marketingu,
ale litości - tak jest WSZĘDZIE. Grunt żeby na tym skorzystać -
zachęcam do zaglądania na każde pojedyncze stoisko, do zadawania pytań,
zbierania ulotek i ... proszenia o próbki produktów. To dobra zabawa, wystarczy tylko puścić oklepane slogany mimo uszu i rozkoszować się testerami, folderami czy mini produktami! Zbierajcie wszystko, co tylko można, poznawajcie filozofie poszczególnych firm, kolekcjonujcie wizytówki, cenniki czy biuletyny. Możecie wiele z nich wynieść!
Mam nadzieję, że ten post Wam się podobał w swojej odmienności i ... długości. :-) Jestem niezwykle ciekawa jak podchodzicie do takich eventów, czy z nich korzystacie i jaką obejmujecie taktykę, aby wynieść z nich jak najwięcej informacji. Koniecznie napiszcie mi o tym w komentarzach. Ściskam Was mocno i mówię "do zobaczenia" w kolejnej notce!
No tak po kosmetologii trzeba sie ciągle i ciągle szkolić, bo wiecznie wszystko się zmienia, ale jeśli ktoś się tym bardzo interesuje to pęd do wiedzy powinien być naturalny :)
OdpowiedzUsuńNo takie kongresy nigdy niestety w całości nie są udane, ważne żeby zawsze coś dla siebie z nich wyciągnąć :))
Ile kosmetyków !! Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńmasz rację, na takich kosmetykowych imprezach trzeba wiedzieć czego się chce i dobrze się bawić testowaniem :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post. Ja też nie lubię marnować czasu na nudnych wykładach, które nic nie wnoszą do mojego zasobu wiedzy (ale czasem muszę: studentka polonistyki).
OdpowiedzUsuńCzasem zastanawiałam się nad tym, czy nie zrobić sobie jakiegoś kursu z kosmetologii, bo ta tematyka mnie ciekawi.
Beautiful post, really interesting! xx
OdpowiedzUsuńNie jestem kosmetologiem, ale zawsze w życiu warto sobie filtrować informacje po to, żeby wyciągnąć z nich to, co cenne ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa relacja. :)
OdpowiedzUsuńsuper sie czyta :) i fajna relacja :)
OdpowiedzUsuńo łał ile kosmetyków!
OdpowiedzUsuńNiezwykle ważne spostrzeżenia :) Nie miałam okazji jeszcze być na żadnych targach ani tego typu imprezach, ale myślę, że jeśli ktoś decyduje się na udział w nich to powinien wynieść z tego jak najwięcej. A czytając o osobach niekompetentnych, które wygłaszają wykłady przyznam szczerze, że trochę się zdziwiłam.. Ale cóż, widać wszędzie są takie osoby, nawet tak tak sporych eventach .. szkoda, ale dobrze, że są jeszcze takie jednostki jak Pani Magdalena.
OdpowiedzUsuń