
Cześć :-) Za mną kolejna przeprowadzka do Łodzi, oby ostatnia... Po wielu dniach życia w odcięciu od życia toczącego się online w końcu korzystam z niego w pełni! Ta wirtualna rzeczywistość zdaje się być dużo ciekawsza i barwniejsza niż krajobrazy za oknem i miny wiecznie niezadowolonych osób na ulicach. Jest coś takiego w tej Łodzi, że wszystko tu jest jakieś ... negatywne. Szarość, niezadowolenie, pretensje i wrogość. Jazda autobusem i wsłuchiwanie się w wymiany zdań pasażerów to jakiś koszmar! Tęsknię za Lublinem, za falami rozwrzeszczanych studentów, ich śpiewną lubelską gwarą i życzliwością w kontaktach z innymi. Brakuje mi taniego ksera i fryzjerki z ulicy Chodźki, karaoke w Medyku na pierwszym roku i nocnych wizyt w Macu na Palcu Litewskim... Chciałabym codziennie oglądać widok z "naszego" balkonu na pola nawłoci i biegać po wpisy do labiryntu przerażających korytarzy jakim jest SPSK4. Staram się z całej siły choć minimalnie się tu odnaleźć, przelać w to miasto minimum optymizmu, śmiechu i energii. To jest jednak najprawdopodobniej bez sensu... Chyba zatrzymam to wszystko co dobre dla siebie i bliskich mi osób, żeby jakoś przetrwać ten rok.