Cześć! Dziś przychodzę do Was z postem - prezentacją mojego najnowszego nabytku. Ostatnio mam lekkiego bzika na punkcie pielęgnacji ciała... Masła, balsamy, olejki - kupuję, testuję, nadużywam! Oczywiście postaram się każdy egzemplarz z osobna opisać i ocenić, ale to wszystko w swoim czasie. Natenczas onegdaj przedstawiam Wam Super Slim - modelujący olejek do ciała. :-)
Jako kosmetolog rewelacje o działaniu wyszczuplająco-antycellulitowym traktuję z przymrużeniem oka. Myślę, że informacje o przenikaniu poszczególnych składników aktywnych 500 warstw wgłąb skóry zostały włożone między bajki już dawno temu, nawet przez kosmetycznych laików. Niemniej jednak powierzchowne działanie kompozycji wszystkich surowców użytych w tym preparacie teoretycznie powinno dać rzeczywisty, widoczny gołym okiem efekt wygładzenia, ujędrnienia i napięcia skóry oraz redukcji miejscowych obrzęków (przez wzgląd na działanie rozgrzewająco-drenujące).
Skoro już o składzie mowa - jest fenomenalny! W pierwszej kolejności na uśmiech zasługuje fakt braku olejów mineralnych, parabenów, silikonów i parafiny. Dalej jest już tylko lepiej. Uwaga, uwaga - Polyplant Seweed Complex (kompleks algowy), olejek perilla, grapefruitowy, makadamia, migdałowy, winogronowy oraz pieprz cayenne / chili - taka armia dobroci musi przynosić efekty!
Producent specyfiku na opakowaniu zasugerował 4 sposoby użycia olejku w codziennej pielęgnacji. Możemy go nakładać na czystą, suchą skórę lub wmasowywać "na mokro", zaraz po wyjściu spod prysznica (lub z wanny). Kolejną opcją jest dodawanie kilku kropel olejku do innego preparatu pielęgnacyjnego lub po prostu wykonywanie na nim automasażu o zwiększonym nacisku i intensywności.
Załączenie aż tylu pomysłów jest bardzo miłym gestem ze strony producenta olejku. Od dziecka nie przepadam jednak za żadnym (nawet delikatnym) rodzajem sugestii i zmodyfikuję te oczywiste oczywistości na rzecz domowego mini SPA. Plan jest taki: w pierwszej kolejności wykonam szczotkowanie irytującego mnie obszaru na sucho, następnie nałożę odpowiednią ilość olejku i owinę ciało folią na około 20-30 minut. Wszystko to zrobię po wieczornym treningu i prysznicu ... albo przed jeśli uznam za konieczne użycie w danym dniu balsamu brązującego. ;-)
Chęć do udziału w zabawie wykazała również moja Mama - szykuje się zatem sporo śmiechu, ale również podwójna ilość wrażeń do późniejszego zaprezentowania na blogu. Kochane kobietki, używałyście tego olejku? Jeśli tak, bardzo proszę o Wasze wrażenia w komentarzach! Do usłyszenia niebawem!