Cześć! Dziś przygotowałam dla Was post o korektorach. Bo o ile podkłady mogą dla mnie nie istnieć, to dobry korektor przy sińcach pod oczami jakimi mogę się pochwalić, jest niezbędny :-) Ponieważ wiem, że nie każdy jest w stanie sobie pozwolić na korektory z Sephory lub Douglas`a, skupiłam się na średniej i niskiej półce cenowej (która moim zdaniem od tych drogich koleżków nie odstaje niczym). Zapraszam :-)
Zacznę od najbardziej nietrafionych i ... no nie bójmy się tego powiedzieć beznadziejnych produktów, a potem przejdę do fajnych i (moim zdaniem) godnych polecenia. Na miejscu minus, minus, misnus setnym znajduje się Manhattan Cover Stick w kolorze1 naturelle. Totalny niewypał. Paskudny kolor, tępy jak trzonek noża, krycie żadne. Kupiłam i leży... i leży, aż w końcu się przeterminuje i trafi do kosza, fuj! (... jeszcze pół roku...) :-)
Drugi w kolejności jest korektor essence 3 in 1. Plus za różowy korektor bo z cieniami pod oczami radził sobie doskonale. Na tym chyba plusy się kończą (chyba, że za plus uznamy cenę, ale przy beznadziejnej jakości, niska cena jest generalnie na miejscu). Opakowanie rozpadło się po miesiącu, a 3 z kolorów - ten soczysty "brąz" nie nadaje się do niczego. Bo co zatuszować takim korektorem? Napisali, że syfki, ale ... nie wiem kto ma taki kolor skóry :-)
Korektor oriflame byłby ok, gdyby nie (podobnie jak u poprzednika) kolor nadający się do korektorowania ... ja wiem pomidora... Bo znów NIKT nie ma takiego koloru skóry :-) Za to pudełeczko jest rewelacyjne, spadało milion razy, podeptałam po nim z tysiąc i nie ma nawet ryski, czad :-)
Astor Skin Match. Ten gościu znalazłby się na pierwszym miejscu, gdyby... No właśnie, aplikator super, ponieważ bardzo dokładnie można nim "wjechać" we wszystkie zakamarki. Kolor rewelacja! Krycie całkiem porządne. Ale... dosłownie po kilu sekundach tężeje i robi się totalnie tępy do rozprowadzenia i wklepania... Ciężko z nim pracować rano będąc zaspanym, gdy ruchy są powolne... Zanim do mózgu dotrze info o tym, że korektor teraz trzeba ładnie wtopić w skórę, on już zdąży zaschnąć...
Ponownie Manhattan, ale tym razem już nie do końca na NIE :-) Ładnie kryje, fajnie się rozprowadza, kolor stapia się z cerą. I byłaby to bajka idealna, gdyby wraz z upływam czasu nie ciemniał i nie powodował efektu... zmarszczek. Najpierw wszystko ładnie kryje, cód, miód, krakersy, potem z kolei ciach i nawet najmniejsza zmarszczunia wygląda jak giga bruzda. Po koniec dnia mam oczy 70 letniej babci...
Camuflage cover cream od Pierre Rene. Przyjemny koleżka :-) Ma świetną, kremową konsystencję, która ładnie stapia się ze skórą pod wpływem ciepła. W porównaniu do kamuflaży z kryolanu chociażby, można by powiedzieć - phi, co to jest? Ale uwierzcie mi jest super! 2 zdjęcia niżej, w miejscu, gdzie położyłam korektor, były 2 całkiem spore pieprzyki. Były! :-) Plus także za cenę i opakowanie, które wytrzyma dużo (tak, już to sprawdziłam) :-)
Uf, dobrnęłam do końca! :-) Czas na najlepszy i ... najtańszy korektor - Bell perfect cover. Ładnie wyrównuje kolor i lekko rozświetla (bo szczerze mówiąc o perfekcyjnym kryciu nie ma mowy...). Podoba mi się aplikator, wydajność, konsystencja, kolor i fakt, że nie ciemnieje tak mocno, jak manhattan. Ładnie stapia się z cerą i nie ma problemu z jego rozprowadzeniem i wklepaniem, bo nie zastyga w tak ekspresowym tempie jak astor :-) Polecam!
Mam nadzieję, że post okaże się pomocny, jeżeli macie zamiar zakupić w niedługim czasie jakiś korektor :-) Jeśli chcecie chętnie przygotuję posta także z tymi korektorami z "wyższej" półki cenowej, albo po prostu zbiorczego o wszystkich jakie mam (proszę, nie... jest ich za dużo) ;-) Macie jakieś swoje ulubione korektory, które dla Was dają efekt WOW? Być może coś mnie ominęło i nie miałam okazji ich wypróbować, więc koniecznie napiszcie :-) Pozdrawiam i do następnej! :-*
Ja w temacie korektorów jestem totalnie zielona... No prawie totalnie, bo jeden, czy dwa mam :-) Ale używam bardzo sporadycznie, gdy coś mnie olśni (albo wyskoczy) ;-) Ostatnio jednak stwierdziłam, że taki lekko rozświetlający by mi się przydał - no bo czemu nie ;-))) Czekam oczywiście na post z korektorami z wyższej półki cenowej! Chętnie zobaczę, co tam jeszcze ukrywasz i czy jest warte swojej ceny czy też niekoniecznie ;-)))
OdpowiedzUsuńGosiu, jak szukasz fajnego krycia i rozświetlenia to polecam taki primer/korektor z benefitu. Niestety nie mam przy sobie opakowania, więc nie napiszę jak dokładnie się to zwie, ale poszperaj. Jest moc! :-)
UsuńJesli jeszcze nie probowalas to polecam Ci korektor Collection 2000 - Lasting Perfection Ultimate Wear Concealer..
OdpowiedzUsuńU mnie sprawdza sie bardzo dobrze na cienie pod oczami, ktore ostatnio czesto mi towarzysza..
Shadow Of Style
Dziękuję za tę propozycję, nie miałam przyjemności się z nim zapoznać, ale i Ewa niżej o nim pisze, więc jest coś na rzeczy :-)
UsuńKusi mnie ten z Bell, natomiast teraz mam zamiar wypróbować Collection 2000 :) Buźka! :*
OdpowiedzUsuńMam ten z Bell, gdyby miał lepsze krycie byłby ideałem :)
OdpowiedzUsuńNo tylko to krycie u niego leży... A byłby ideał :-) Pozdrawiam!
Usuńb. fajna recenzja :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie jestem na etapie zakupu korektora, więc ten Bellek będzie mój :)
OdpowiedzUsuńja tez ostatnio przerzuzcilam sie na korektory :_
OdpowiedzUsuńPotwierdzam opinię, jeśli chodzi o 1 korektor. A 5 zamierzam wypróbować (:
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego z nich, ale chyba skuszę się na ten z Bella ;D
OdpowiedzUsuńTwuj blog jest do bani, a piszesz tak Kasi Tusk!
OdpowiedzUsuńDo bani to jest Twoja ortografia... Także mimo beznadziejności mojego bloga, polecam jednak Ci go przeglądać, może przyswoisz podstawowe zasady ortografii.
UsuńTakie stwierdzenie z mojej klawiatury nie wyszło, więc wypraszam sobie.
Pozdrawiam.
O.o o mamo...
Usuńit's so cool that you've hit pan on multiple concealers! thanks for sharing about them with us
OdpowiedzUsuńja sie wlasnie obawialm, ze ten korektor z bell nie zakryje moich worow pod oczami... ten z manhattanu sobie z nimi rowniez nie poradzil :(
OdpowiedzUsuńjej, ile tego :o :p
OdpowiedzUsuńMam ten korektor z Bell i bardzo dobrze mi się go stosuje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Osobiście zbyt często nie używam korektorów... Co prawda dziś przeglądając katalog z oriflame zastanawiałam się nad tym korektorem, ale widzę,że nie ma się co spieszyć z zakupem :P
OdpowiedzUsuńWłasnie szukam dobrego korektora i chyba skusze nie na ten Bell:)
OdpowiedzUsuńchcemy o tych z wyzszej polki! bo ja mam okropne cienie pod oczami i takie zwykle korektory radzą sobei z nimi tylko przez krotki czas. Poradz cos! :)
OdpowiedzUsuńMakusiu, jeśli chciałabyś jakiejś dokładniejszej rady to możesz napisać do mnie maila, adres jest u góry strony i tam mogę Ci napisać kilka sprawdzonych sposobów :-) I w takim razie postaram się, aby post z resztą korektorów jakoś niedługo się pojawił :-) Pozdrawiam!
UsuńI LOVE ESSENCE. KISSES
OdpowiedzUsuńCUTE POST
Jak dobrze że napisałaś o tym w sztyfcie z manhattanu już rozważałam czy go nie kupić, a teraz już wiem żeby trzymać się z dala:P z tych w sztyfcie lubię z miss sporty
OdpowiedzUsuńnie uzywam korektora, ale tak sobie mysle, ze chyba powinnam. przedostatni jakos mi sie najbardziej spodobal . pozdrowki
OdpowiedzUsuńHey you´ve a wonderful blog!
OdpowiedzUsuńSo if you want we can follow each other here, on bloglovin
and via GFC let me know!
Please check out mine :)
xoxo
fajny post o korektorach ;) Obecnie wybieram się, żeby kupić więc nie omieszkam ich obejrzeć.
OdpowiedzUsuńhttp://mylifemyflat.blogspot.com/
ostatnio kupiłam podkład 'miss sporty' i sprawdza się,ale jego minusem jest zapach...pachnie okropnie :/
OdpowiedzUsuńPs. może poleciłabyś mi jakiś dobry i niedrogi korektor lub podkład , który zamaskuje przebarwienia słoneczne? :)